Na wstępie chcę zdementować najczęściej spotykany pogląd, że biznesplan jest pisany dla inwestora. To jest podstawowy błąd większości założycieli start-up’ow. Jak tylko słyszę, a słyszę to często, „a co by Pan chciał widzieć w tym biznesplanie”, to od razu dyskwalifikuje założyciela firmy, bo tej osobie brak podstawowej wiedzy o biznesie i jego prowadzeniu.

Biznesplan jest dla założyciela firmy tym, czym dla firmy budowlanej są plany budowania biurowca. Aby zbudować biurowiec nie tylko trzeba narysowane plany i stworzyć ładną makietę. Trzeba mieć wyszczególnione wszystkie potrzebne materiały, harmonogram pracy, dokładnie wyliczone koszty wszystkich materiałów i robocizny, zapoznanie się ze wszystkimi prawami i przepisami którym trzeba się podporządkować, opracować plany awaryjne na wypadek złej pogody lub opóźnionej dostawy, itd… Wszystko to po to, aby budynek zbudować na czas i na tym zarobić. Bo plan budowlany jest eksperymentem myślowym budowniczego, zrobionym starannie by jak najdokładniej przeanalizować wszystko zanim pierwsza łopata dotknie ziemi. Im dokładniejszy plan, im bardziej realistyczne założenia co do wszystkich parametrów, tym większa szansa, że budynek będzie zrobiony na czas i z zyskiem. Tylko projekty nadzorowane przez rządy zawsze są popaprane, zawsze opóźnione i zawsze kosztują więcej niż założono. A to dlatego, że planowanie było złe i robione amatorsko.

Nie znam ani jednego przykładu gdzie firma zbankrutowała, bo za dużo planowała – zazwyczaj jest odwrotnie. Dlatego uważam, że bez dokładnego planu, który odpowie założycielowi firmy na pytania co, jak, kiedy i jakim kosztem będziemy wszystko robić, nie ma szans na sukces. Założyciel firmy robi to dla własnego użytku. Inwestor czyta to tylko po to, aby przekonać się, że założyciel ma solidne podstawy i dobre podejście do biznesu.